Forum www.wladcy9miecza.fora.pl Strona Główna
Coś kolejnego:P

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wladcy9miecza.fora.pl Strona Główna -> NEWS
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nifa




Dołączył: 03 Lis 2007
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: PolskaxD

PostWysłany: Śro 18:09, 02 Sty 2008    Temat postu: Coś kolejnego:P

Cóż za wieści dni kolejne nam przyniosą? napisana przez (Soth Faelivrin) dnia 2008-01-01...

Dzień który był zwiastunem grobowych wieści dobiegał właśnie końca. W końcu władcy jak i innym udało się udać na zasłużony odpoczynek. Ale czy aby na pewno? Zapewne Soth jeszcze kilka spraw załatwiał w gronie wyłącznie zaufanych osób. Lecz oddalmy się od władcy a zainteresujmy się tym co się w całej krainie działo. Za dnia jeszcze z zamku wielu posłańców wyruszało na wypełnienie swych zadań. Marszałek pędził co tchu w kierunku Heco Mondo. Inni emisariusze zostali wysłani do Asmanii, do królestwa krasnoludów i do ich podziemnej stolicy Unbar, jak również do królestwa elfów do miasta Irin`tell. Jaką odpowiedź Varkland usłyszy od tych ras zapewne dowiemy się za dni kilka. Nocna ciemność powoli nad światem swą władzę roztaczała. Większość istot na spoczynek się udawała, lecz niektórzy pędzili na złamanie karku by wypełnić swe zadanie jak to było w przypadku marszałka.

Z pamiętnika NofEla.
*Sam nigdy, nikogo o pomoc nie prosiłem…. Teraz pędziłem, co sił by również w swym własnym imieniu w łaski się wpraszać… Droga była trudna…wyjątkowo… Szybko okazało się , że konie reszty kopii okazały się zbyt wolne. więc jeszcze w połowie pierwszego dnia drogi powrót do miasta im nakazałem…sam nie wiem czy to była dobra decyzja…Prawdopodobnie oszczędziłem Im tym samym życia… większość drogi pędziłem traktem wzdłuż rzeki… Nie jeden raz przy tym w potyczki się wdając…najwidoczniej nawet szajki bandyckie są tu lepiej zorganizowane i posiadają lepszą sieć wywiadowczą niż …(???)… . już drugiego dnia drogi zmieniłem taktykę… za dnia odpoczywałem w ukryciu, by nocą gnać co sił… Zboczyłem również z głównej drogi tylko co jakiś czas się do niej zbliżając dla orientacji… To nie było najłatwiejsze wyjście…Jednak ponad zorganizowane grupy łotrzyków wolałem zmagać się z leśnymi stworzeniami które częstokroć bardziej Mnie się bały, niźli Ja ich… Wiele z nich mnie znało… Przecież jeszcze nie tak dawno temu to tu był mój dom… To między tymi olchami i brzozami snuła się zjawa w mej osobie… Lecz to nie o tym jest ta opowieść… trzeciego dnia lasy i łąki zaczęły ustępować miejsca surowym górzystym terenom… Dopiero tam przekonałem się, że leśne bandy czyhające na mą sakwę w istocie żadnym wyzwaniem nie były… Górskie Trolle, harpie, a nawet dziwny nieznany mi stwór wyglądem nie podobny ani do goryla, ani do człowieka…to tylko niewiele ze stworzeń jakie stanęły mi na drodze…nie wszystkie chciały równie bardzo jak Ja uniknąć konfrontacji… Jednak nawet sami Bogowie mieli by problemy ze skutecznym zatrzymaniem mnie w tej drodze…Być może jednej z ostatnich wolnej Krainie…Dzięki wytrwałości mego konia jak i całkiem trafnej taktyce jazdy nocą która okazała się mym największym sprzymierzeńcem już czwartego dnia o świcie ujrzałem bramy przeklętego miasta… Znów się okazać miało że poprzednie drogi niebezpieczeństwa były raczej małym wyzwaniem… Miasto samo w sobie wyglądało posępnie…Jeszcze nim się przejechało przez bramy… Wrażenie ”wyrastania” ze zbocza góry wcale nie dodawało mu uroku…przynajmniej nie w moim mniemaniu tego słowa… Na murach wisiało kilku nieszczęśników którzy jak można się spodziewać po łachach które zwisały na ich podgniłych truchłach za życia dosyć porządnymi istotami byli… Już po owych łachach rozpoznałem skarbnika królewskiego któremu zapewne przypadło w zadaniu podatków ściągnięcie… Ale tego nawet Ja nie lubiłem… Kilku jak się domyśliłem również po łachach kupców pożałował bym jednak… Łajzy, które zgotowali im wszystkim taki los miały zapewne dosyć dostatni żywot gdyż nawet cennych ubrań z kupców nie ściągnęli przed powieszeniem… Gdy przechodziłem przez bramy nie spotkałem ani jednego strażnika który by ich strzegł… Mijający mnie łypali na mnie swymi ślepiami dosyć posępnie a nawet złowieszczo… Mimo trudów podróży wciąż wyglądałem elegancko w porównaniu z większością napotkanych person… Dla każdego średnio inteligentnego rycerza odnalezienie siedziby władz nie stanowiło by problemu…Wystarczyło piąć się ulicami ku górze… I Racja… Ratusz…jeśli tak to nazwać można, znajdywał się na ”szczycie” miasta… Po drodze ani jednego strażnika nie spotkałem…Jeśli jacykolwiek służyli w tym przeklętym mieście to na pewno skrywali się w jakiś norach strzegąc własnego życia… nie schodząc z konia przejechałem przez otwarte wrota ratusza…dopiero tam straż spotkałem która natychmiast zareagowała piki swe we mnie wymierzając…* Zejdźcie mi z drogi kmioty jeśli wam życie miłe… a TY *wskazałem wyciągniętym już mieczem jednego ze strażników* zaprowadź mnie do kogoś kto władny jest wysłuchać Posła Królewskiego rozkazami przybyłego… *Jak zwykle straż okazała się tylko wyglądać groźnie ..Mieli tam nawet stajnie, w których koń mój sił przed powrotem mógł nabrać… "

Jaki był wynik poselstwa NofEla? Rządzący Heco Mondo stwierdzili że jeśli informacje owe są prawdziwie warto przygotować się na ewentualną potyczkę. Zmobilizowali straż i wszelkie garnizony lecz jakość ich miała wiele do życzenia. Ludzie wchodzący w skład regularnych sił zbrojnych Heco Mondo byli byłymi przestępcami którzy stwierdzili że mogą swe nikczemne procedery prowadzić pod przykryciem służbowego płaszczyka. Tak więc marszałek opuszczał Heco z przeświadczeniem ze miasto owe stawi jakikolwiek opór w starciu z nekromanckimi siłami licza.
A co z poselstwem które zmierzało do Asmanii?
No cóż poseł przekazał wiadomość ową gubernatorowi który siedział w towarzystwie przedstawicieli gildii kupieckich. Poseł dostał odpowiedź odmowną gdyż powoływanie w stan gotowości wojska było sprzeczne z interesami kupców. Wyszydzili go twierdząc że w stolicy tyłki się trzęsą bo jakiś marny umarlak z grobu powstał. Tak więc poseł dnia następnego wracał do Varohtif z tą posępną wieścią.
A jakie wieści przybędą do Varohtif z Unbaru czy Irin`Tell? Tego jeszcze nie wiemy, emisariusze nie powrócili jeszcze. A kto wie być może rządzący tymi rasami wyślą swe delegacje na varklandzki dwór królewski.

Zatem pytanie zadajmy co się dzieje za granicami królestwa Varkland?

Shakr al. Dab jak za dawnych czasów ponownie przywołał swych arcykapłanów-generałów.
Jeszcze tego samego dnia co licz wezwał swych zaufanych dowódców w miejscach ich spoczynku z ziemi powstali wpierw arcykapłani a później sami już przywoływali swe oddziały które podlegały ich jurysdykcji.


Na pustyni tumany kurzu i piachu unosiły się w powietrze gdy dumnym krokiem kroczyła elitarna straż uzbrojona w starożytne zbroje i miecze. Przed nimi toczyły się wojenne rydwany ciągnięte przez szkielety koni. Przed oddziałem tym na wysuniętym z szeregu rydwanie jechał Wanabti. Za oddziałami tymi posuwały się kolejne garnizony łuczników dowodzonych przez Hefmeta. Wraz z nimi powoli toczyły się machiny jak katapulta zbudowana z olbrzymich kości przeróżnych bestii. Nad owymi machinami władzę sprawował Kofir.
Lecz dwójka pozostałych arcykapłanów miejsce ich spoczynku nie była pustynia lecz bagna jak to w przypadku Durugara się stało a Apholep w lesie powstał. Durugar począł przywoływać do życia stwory wszelakie. Martwe olbrzymy, ogromne wilki, w dawnych czasach nawet smok z martwych powstał lecz czy tym razem też tak się zdarzy? Zwiadowcy na razie nie zaobserwowali tego.
Apholep w lesie się przebudził. Tak przebudził nie ponownie powstał. Najgroźniejszy z generałów Shakra nie posiadał jak pozostali ciała swego materialnego. Był władcą upiorów a strach jaki wśród wrogów wzbudzał był zatrważający. Spomiędzy drzew lasu zjawy i upiory wszelakie poczęły się wyłaniać.
Shakr w międzyczasie gdy czekał na swych arcykapłanów swym już w miarę pokaźnym oddziałem zniewolił goblińskie plemię które wszelakie prace wykonywać poczęło. Od budowy na prędce katapult po rydwan dla samego Shakra. Gdy jakikolwiek opór napotkał wszystko karane śmiercią było a ciała delikwentów do armii swej wcielał. Zaczął marsz ku wioskom i miastom pogranicznym. Nad jednym miastem gdzie większy opór napotkał oblężenie trwało kilka dni. Lecz i ono upadło. A armia Shakra z już połączonymi oddziałami arcykapłanów skierowała się w stronę granic Varklandu. Po drodze siejąc wyłącznie strach, śmierć i zniszczenie. Za sobą pozostawiając zgliszcza oraz pożary wszelakie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wladcy9miecza.fora.pl Strona Główna -> NEWS Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Digital Dementia © 2002 Christina Richards, phpBB 2 Version by phpBB2.de
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
 
Regulamin